13 czerwca 2014

Już po maturach

Cześć! Długo tutaj nie pisałam, prawda? Bardzo się cieszę, że pomimo mojej długiej nieobecności na blogu to jednak codziennie były jakieś wizyty. Cieszę się, że blog nie został całkowicie zapomniany. Dziękuję Wam za to!

Jak już sami wiecie, w maju miałam egzaminy maturalne. Zdawałam pisemnie na poziomie podstawowym z polskiego, angielskiego i matematyki oraz rozszerzonym z matematyki i fizyki. Miałam też egzamin ustny z języka polskiego, a z języka angielskiego (ustnego) byłam zwolniona. Ostatni miałam 22 maja, był to ustny z polskiego.

Najbardziej bałam się właśnie tego ustnego z polskiego. Przed nim bardzo się denerwowałam, jednak cały czas byłam świadoma, że zdam, ponieważ wcześniej wyczytałam w Internecie na stronie CKE w sprawozdaniach o wynikach matury, że tylko 1% wszystkich zdających nie zdało tego egzaminu ustnego z polskiego. Uznałam, że musiały być to osoby, które przyszły i w ogóle nic nie powiedziały, ani jednego słowa lub wprost przyznały się, że w ogóle nie przygotowały się do tej matury ustnej, nie znały też lektur, którzy podały wcześniej w bibliografii lub komisja uznała ich prezentację maturalną za niesamodzielną lub za plagiat. Jednak wiedziałam, że ja na pewno zdam.



Źródło: kwejk.pl, kwejk.pl

Myślę, że dobrze sobie poradziłam na egzaminie ustnym z polskiego. Wybrałam temat prezentacji maturalnej "Obecność dotkliwej przeszłości w życiu bohaterów literackich. Omów problem, analizując teksty z przynajmniej dwóch epok literackich.". Po prezentacji tematu odpowiedziałam również na wszystkie pytania, dwa z nich trochę były podchwytliwe, bo wymagały dość dobrej znajomości lektur. No, zdałam i otrzymałam zadowalający wynik. Byłam szczęśliwa.


Źródło: deser.pl

Egzaminy pisemne na poziomie podstawowym były dość łatwe dla mnie. Język polski był prosty. a te na rozszerzonym niestety były dość trudne, z fizyki nie jestem zadowolona, więc wychodzi na to, że mi poszło tak pół na pół.

Miałam przedłużony czas na każdym przedmiocie oprócz polskiego i angielskiego, gdzie miałam inne zadania niż reszta szkoły, ponieważ pisałam wtedy arkusze dostosowane do osób niesłyszących. Ze względu na przyznany mi czas przedłużony i inne arkusze komisja zawsze mnie sadziła w tej samej ławce w pierwszym rzędzie w auli. Inni przy wejściu do sali losowali numery miejsc ławek, jednak numer 1 był zastrzeżony tylko dla mnie i nawet podpisany moim nazwiskiem. Było mi bardzo miło, ponieważ poczułam się ważna, że ktoś pomyślał, abym siedziała z przodu i lepiej słyszała komisję.

Za każdym razem po wejściu sali przed rozpoczęciem egzaminu zgłaszałam osobie z komisji stojącej najbliżej mnie, że mam przedłużony czas lub nie. Zawsze się okazywało, że nie wszyscy z komisji byli doinformowani. Dwa razy się zdarzało, że prawie dostałam arkusz dla słyszących i musiałam zareagować, że to nie dla mnie i osoba rozdajaca zawsze się dziwiła mojemu "protestowi". Była to osoba, która mnie nie znała, więc zapytała innej osoby, która potwierdziła, że mam inne arkusze. Jeśli będziesz coś pisał dla niesłyszących, to zawsze się upewnij, czy na pierwszej stronie jest napisane, że to jest dla osób niesłyszących, nawet jeśli zadania będą te same jak na standardowym dla słyszących jak w przypadku przykładowo matematyki. Jednak jedyną różnicą jest podawany czas trwania egzaminu. Osoby niesłyszące mają więcej czasu na pisanie.


Źródło: sodahead.com, clipartbest.com

Przedłużony czas o pół godziny bardzo mi się przydał i wykorzystałam go, zatem siedziałam prawie do końca mojego wyznaczonego czasu. Komisja ma obowiązek informować zdawających uczniów i pisać na tablicy godzinę rozpoczęcia i zakończenia egzaminu. W związku z tym zawsze ktoś z komisji podchodził do mnie z kartką i pisał na niej godzinę zakończenia lub dopisywał na tablicy malutką czcionką coś w rodzaju "Klaudia 9:00-12:00". Moim zdaniem nie było to konieczne, przecież przesunięcie "oficjalnej" godziny o pól godziny to błahostka i sama mogę to obliczyć. Jednak procedury to procedury. Jednak naprawdę te dodatkowe pół godziny mi się przydało, mogłam spokojnie sprawdzać odpowiedzi. Maturzysta, którzy odda arkusz jak ostatni, musi zostać w sali przy podliczeniu wszystkich arkuszy i podpisać się, jako że nie wnosi żadnych uwag co do podliczenia. Prawie do końca czasu pisałam w sali, więc wiadomo, że byłam ostatnia w sali. Panie z komisji pożartowały w przedostatnim i ostatnim dniu matur pisemnych, że już mam wprawę i nie muszą mnie informować, co mam robić. Mi to nie przeszkadzało.

Na angielskim byłam w osobnej sali, ponieważ nie miałam zadań ze słuchu, więc nie chciałam, aby nagrania puszczane dla reszty maturzystów mnie rozpraszały. Wicedyrektorka dała mi wybór, czy chcę mieć osobną salę. Zdecydowałam się, że tylko na języku angielskim. Pamiętam to dziwne uczucie, gdy pisałam angielski i tylko mnie obserwowała komisja.

Źródło: mindjet.com

Bardzo się cieszę, że już skończyłam liceum. Pora zacząć nowy rozdział w życiu, czyli studia! Od teraz postaram się częściej tu pisać. Wyniki poznam 27 czerwca. Trzymajcie kciuki!


Źródło: demotywatory.pl

Pozdrawiam serdecznie.

5 komentarzy:

  1. Super masz ;) Bd trzymała kciuki za 27.06 ;) Żeby były jak najlepsze wyniki.
    Miałam oddzielną salę na wszystkich maturach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że wróciłaś do bloga. Ciągle zaglądałam u cb, czy są jakieś nowe posty :) Trzymam kciuki! Pozdrawiam Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Trzymam kciuki za dobre wyniki. Ciesze sie ze cie poznalam i piszesz taki blog. Moja corka tez ma dwa implanty. Chciala bym zeby dala sobie rade tak jak ty. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wpis Klaudia!
    Pozdrawiam,
    Ewa H. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tylko, że czytając miałem łzy w oczach... Jak ja Cię rozumiem! Gratuluję! Wygrałaś kolejny etap!

    OdpowiedzUsuń